Wolna wola i odpowiedzialność za swoje życie
Halina Klemens
Tekst ten adresuję do osób wierzących w Boga - chrześcijan, którzy zarzucają osobom podejmującym pracę nad swoim rozwojem z wykorzystaniem rebirthingu i sztuki pozytywnego myślenia pychę i przekraczanie praw Boskich.
Pracy nad sobą, nad uzdrawiającymi zmianami w sobie i w swoim życiu - z wykorzystaniem rebirthingu i sztuki pozytywnego myślenia - nie są w stanie podjąć lub też zdecydowanie ja odrzucają - osoby, które nie chcą wziąć odpowiedzialności za to jak wygląda ich życie, zdrowie, ciało, relacja z ludźmi, pomyślność materialna, zawodowa i poczucie własnej wartości.
Łatwiej jest przypisać wszystkie swoje niepowodzenia, choroby czy nieszczęścia Bogu, innym ludziom, tzw. obiektywnym czynnikom, zewnętrznym - niż przyznawać, że zawdzięczamy to sami sobie, swoim myślom, wyobrażeniom, brakowi miłości do siebie i uznawaniu się za niegodnych dobra i szczęścia. Komu i do czego potrzebne jest poczucie winy człowieka i lęk przed Bogiem, innymi ludźmi i życiem? Czy uzdrawiają one życie, ciało i duszę? czy uzdrawiają świat? Nie - lęk i poczucie winy jest podstawą istnienia wszystkiego co jest niedobre w tym świecie. "Miłuj bliźniego swego jak siebie samego" - najważniejsze chrześcijańskie przykazanie a jak często jest przez wyznawców nie rozumiane. Jeżeli nie mogę miłować siebie - bo to grzech - to jak mogę miłować bliźniego? Jaką miłość mam mu do ofiarowania? Już Św. Augustyn twierdził, że miłowanie innych ludzi, gdy się nie miłuje siebie - to fałsz i obłuda. Co najmniej 60% skutków, jakich doświadczamy w życiu jest wynikiem naszego myślenia, wyborów, twórczości - a to oznacza wolną wolę. Parafrazując słowa Jezusa, co oznacza: "miejcie miłość w sercach a reszta będzie wam przydana"? Czy nie oznacza to: kochajcie siebie, innych ludzi i wszystkie czujące istoty, myślcie (wierzcie) dobrze o sobie, innych ludziach, świecie i Bogu? Bezmyślne poddawanie się doświadczeniom życia, bez zmiany swojej postawy, również w sferze myślenia - to bierne przechowywanie lub trwonienie otrzymanych "talentów". Czy Bogu zależy na naszych nieszczęściach, chorobach, niepowodzeniach? Czy Stwórca jest tylko karzącym gniewnym sędzią? Jest przede wszystkim Stwórcą życia, świata, człowieka z całą jego doskonałością ( i doskonałą niedoskonałością ) - na obraz i podobieństwo Swoje i nieskończonym źródłem miłości i zrozumienia. Mój Bóg jest taki. takiego odkryłam w swoim życiu, w swoim sercu - gdy wróciłam do życia korzystając z rebirthingu.
Jaki jest Twój Bóg?
Warto się zastanowić jak rozumiem boskość. Jaka jest gotowość do korzystania z daru Boga dla człowieka - daru, którego nie otrzymała żadna inna istota - wolnej woli - i wzięcia odpowiedzialności za swoje życie, za to co stworzyłam? Działania wynikające z poczucia winy, lęku strachu, i potrzeby zabezpieczenia się - na pewno wolną wolą nie są. Z całą pewnością rebirthing nie zagraża akceptacji i odczuwaniu istnienia Boga i jego Mocy w życiu.
Mnie osobiście rebirthing integralnie połączony z pozytywnym myśleniem pomógł odnaleźć Boga w moim życiu i jego cząstkę w sobie, uwierzyć w Niego na nowo, gdyż wcześniej na skutek piekła w dzieciństwie i małżeństwie - wiarę w Boga utraciłam.
Odrzuciłam Wszechmocnego i znęcającego się nade mną Boga, który z jakimś niejasnym dla mnie zamiarem zabawiał się moim cierpieniem i nieszczęśliwym życiem. Gdy byłam bliska kolejnego życiowego załamania i pójścia w chorobę nieodwracalną w skutkach wg dostępnej lekarzom wiedzy - spotkałam rebirthing, skorzystałam z niego, uwierzyłam najpierw w dobro w innych ludziach, później odzyskałam wiarę w siebie a następnie odkryłam działanie Boga w moim życiu. Zrozumiałam, że mnie kocha i akceptuje niezależnie od wszystkiego co było wcześniej, niezależnie od mojej poprzedniej niewiary. Idąc za Bogiem - zaakceptowałam i pokochałam siebie, dałam sobie prawo do miłości, zdrowia i szczęścia a to zaowocowało pozytywnymi zmianami w moim życiu. W miejsce surowego sędziego - odległego, niezrozumiałego - zaistniał bliski, choć nieogarniony i niepojęty, kochający bezwarunkowo, wyrozumiały, dobry Bóg. Jego istnienie, obecność przy mnie i we mnie, działanie, odczuwam w każdym momencie mojego życia, we wszystkich okolicznościach i tym co mnie otacza. Ja nie wierzę - ja wiem i czuję, że Bóg jest i że w swej doskonałości jest przede wszystkim Miłością i dlatego każdemu człowiekowi do szczęśliwego istnienia potrzebna jest miłość, poczucie bycia kochanym. Negowanie doskonałości człowieka, i jego wolnej woli, sprawczej mocy w życiu jest negowaniem jego boskiego pochodzenia i tego, że w każdym człowieku jest cząstka Boga. Warto uwierzyć, że Bóg nas kocha, szanuje nasze wybory i daje nam to , co jesteśmy gotowi przyjąć, czego oczekujemy, w co wierzymy. Warto więc oczekiwać dobrego, pozwalać sobie na nie każda naszą myślą. Afirmowanie - któremu zarzuca się, że jest formą magii - nie jest ani magią, ani przeciwstawieniem się woli Boga. Ma ono na celu wyeliminowanie z naszego umysłu tego, co uniemożliwia nam korzystanie z darów Boga, całego Wszechświata.
Celem pozytywnego myślenia nie jest formułowanie zdań o wyłącznie życzeniowym charakterze. Wprowadzanie do umysłu treści o pozytywnym brzmieniu ma za zadanie zneutralizować, usunąć z umysłu treści ograniczające, odgradzające od pełni życia, twórczości, satysfakcji, zdrowia, radości i miłości. Pozytywne myślenie to nie magiczne zaklinanie rzeczywistości. Poprzez uświadomienie sobie ograniczających nas myśli uwalniamy się od nich i pozwalamy Bogu działać w nas, przez nas i w naszym życiu - z całą JEGO miłością i hojnością. Doświadczyłam i doświadczam w moim życiu potężnej, dobrej mocy modlitwy - nie wyuczonej formułki a rozmowy dziecka z ojcem. To też jest afirmacja. Tylko ja sama mogę odczuwać, rozumieć przesłanie Boga dla mnie i wybrać najlepszą dla mnie drogę do Niego. Żaden człowiek nie może mi tego narzucić. Nikt z ludzi nie ma takiej wiedzy, władzy ani prawa. Dlatego też szanuję wybory wszystkich ludzi w ich sposobie odczuwania, rozumienia i wyznawania Boga. Dróg do Niego jest tyle ilu ludzi na świecie.