Relacje z sesji oddechowych
Uczestniczyłam dopiero w trzech sesjach. Za każdym razem przeżywam coś niesamowitego. Jestem zdumiona ile można uzyskać pod wpływem "wsłuchania się " w siebie, pod wpływem oddechu głębokiego, pełnego, świadomego.
Powoli uczę się oddechu, ten proces przestaje sprawiać mi trudność. Odczuwam sztywność mojego ciała, choć spostrzegam, że jego poziom jest znacznie mniejszy niż w poprzednich sesjach. Gubię skorupę, co sprawia mi radość. (...)
Czuję ostry skurcz biegnący od lewego biodra przez kolano do stopy. Tłamsi mnie coś na piersiach. Jestem przytłoczona, chcę się pozbyć tego ciężaru. Razem z wydechem przepuszczam strumień świadomości przez moje ciało, aż do stóp. Stopniowo udaje mi się uwolnić z uczucia ciężaru i
przytłoczenia. Czuję się lepiej fizycznie i psychicznie.
Pierwsza sesja. Krótka rozmowa na temat oddychania, pouczenie jak oddychać, zaczynamy. Oddycham. Czuję, że drętwieją mi ręce. Chcę je rozprostować, wyrwać się z uścisku, to nic nie pomaga, wreszcie odpuszczam, uścisk też powoli opada. Sesja dobiega końca, czuję się dobrze.
W kolejnych sesjach nic się nie dzieje, nie doświadczam niczego ponadto, co działo się w pierwszej sesji. Po każdej sesji po prostu czuję się dobrze, nic nadzwyczajnego. Zaczynam tracić nadzieję. Może to nie jest dla mnie...
Jednak to, co się dzisiaj wydarzyło, przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Żadnych powykręcanych rąk, jedynie mrowienie, energia krąży w moim ciele. Łatwość z jaką przychodzi mi oddychanie jest nie do opisania. Kończę oddychać, uczucie błogości, niech trwa jak najdłużej!
W jednej chwili wszystkie wątpliwości ustały. Wiem, że chcę oddychać i wiem, że oddech ma moc uzdrawiania duszy i ciała. Teraz wiem, Oddech to Radość, Oddech to Taniec, Oddech to Życie!
Poszłam na swoją pierwszą, grupową sesję Rebirthingu. Nic na ten temat bliżej nie wiedziałam. Myślałam, że przyjdziemy, położymy się, pooddychamy sobie w taki, czy inny sposób i rozejdziemy się w pokoju. I tyle, "do następnego". A tu zaskoczenie. (...)
Na początku rozmawiamy o tym "jak minął tydzień". Co było dla nas ważne i jak się czujemy. Po wspólnej rozmowie kładziemy się do godzinnego oddychania. Po sesji mamy jeszcze chwilę, żeby "dojść do siebie", porozmawiać i opowiedzieć, co się działo podczas zajęć.
Za pierwszym razem aż jęknęłam w duchu. Dzielenie się z grupą (jakąkolwiek) swoimi emocjami i przeżyciami (jakimikolwiek) na forum, uważam za ekstremalny stres i średnią przyjemność. Moją pierwszą myślą było: "Świetnie jak na AA. Mam na imię Dominika i nie oddychałam od tygodnia". Ale teraz, już po kilku sesjach widzę, ile dobrego niosą te "luźne pogadanki". Niby nic, a czuję się po nich jakoś tak lżej na duchu. (...)
Czasami oddechowi towarzyszą emocje. Są bardzo różne. Czasami jest to błogość i spokój. Czasami poczucie miłości uniwersalnej i wzruszenie. Ale bywa i rozżalenie lub smutek. Wszystko jest do "prze-oddychania". Wszystko jest do oczyszczenia i (od)puszczenia. Niezależnie od emocjonalnej karuzeli, po sesji pozostają mi te dobre rzeczy, takie jak ukojenie, odprężenie, a ostatnio radość.
Moja pierwsza sesja to był szok, nie wiedziałam nic, o co w tym chodzi, dlaczego doświadczam tak mocnych emocji, i dlaczego czuje się po sesji jak nowo narodzona mimo wylanej rzeki łez.
Kontynuacja sesji pozwoliła mi powoli zauważać co tam w środku mnie gniecie czego się obawiałam i dlaczego w moim życiu doświadczam tego, czego bym nie chciała.
Po praktyce uczucie szczęścia, radości i jedności z innymi zaczęło topić lody wewnątrz co przejawiało się ociepleniem w relacjach z sobą i bliskimi.
Głębokie połączone oddychanie pokazało mi, że można odkryć w sobie coś tak cudownego, stan którego nie znałam a który otworzył mi serce
Oddech połączony. (...) Odkrywam: kolejny węzeł do rozplątania, jeszcze jedno napięcie, ból, strach, ciemność... Zgłębiam je nie analizując, czuję nie utożsamiając się, słucham, smakuję. Pozwalam im być. (...) Krąg wdechu i wydechu trwa nieprzerwanie, a zarazem rozwija się... dalej, niżej, szerzej. Pełniej, chociaż nie zawsze swobodniej... Więcej, mimo, że chwilami trudniej.(...) Z wolna odbieram wrażenie uwalniania się, rozplatania. Opadają fale napięcia, wcześniejszy ból odbieram już tylko jako lekki dyskomfort, rośnie cisza. (...) Łzy "niosą" oczyszczenie. Ja staję się lżejsza, świetlista jakby? Wsłuchuję się w tę odmienioną – niezmienną siebie. (...) Jestem wdzięczna....
W momentach, w których czułem się osłabiony, pozbawiony sił na wskutek uwięzienia w takiej czy innej sytuacji emocjonalnej dzięki sesji oddechowej mogłem doświadczyć zmiany stanu. Opisać go mogę jako przypływ energii, przyjemną wibrację, uczucie świeżości, lekkości, chęci życia i radości. Sesja oddechowa jest zatem narzędziem pozwalającym zmienić mój stan na taki, w którym doświadczam siebie jako osoby w pełni żywej, obecnej, funkcjonującej tu i teraz.